TEST: Zestaw Perkusyjny PDP serii M5
Autor: Artur Lutyński • 17 czerwca 2010- piękny lakier
- klonowe korpusy
- dobre brzmienie
- świetnie wykończone korpusy
- brak niepożądanych przydźwięków tomów
- świetnie działający pedał centrali
- bardzo ładne brzmienie werbla
- mocna sound centrali

- odkręcające się śruby
- zacinająca się maszynka od sprężyn
- słaba sprężyna w hi-hat
Pacyfic Drums and Percussion istnieje na rynku już ponad 10 lat. Można by, rzec, że te minione 10 lat dla PDP to pasmo sukcesów i ugruntowanie sobie dobrej pozycji wśród konkurencji, mimo iż od początku PDP istnieje jako marka usytuowana w cieniu swojego starszego brata DW. Drogi i zawodowy sprzęt był i jest domeną DW, tańszy i budżetowy przeznaczony był dla PDP. Czy wprowadzenie na rynek nowej serii M5 zmieni położenie szali na plus PDP, na to pytanie spróbuję odpowiedzieć Wam w dzisiejszym teście.
Pełen klon, za śmieszne pieniądze.
Korpusy bębnów PDP z serii M5 są w całości wykonane z klonu. Od razu nadmienię, że nie jest to ten słynny klon amerykański (american rock maple), bo wtedy M5 kosztowałyby znacznie więcej. Pytanie czy ten „zagraniczny” klon brzmi tak samo dobrze, czy ma na tyle dobre właściwości soniczne by konkurować ze swoją amerykańską odmianą? Seria PLATINUM jest wykonana z amerykańskiej odmiany klonu, a zarazem ma wyższą cenę (blisko 2000zł drożej). Korpusy wykonane są z 7 warstwowej sklejki. Na testowanym modelu nie było żadnych sęków ani ubytków w korpusach, daje to gwarancję czystego dźwięku. Krawędzie wykończone są pod kątem 45 stopni od strony wewnętrznej oraz 45 stopni od strony zewnętrznej na szerokość jednej warstwy sklejki. Krawędzie wykonane są perfekcyjnie, idealnie wyszlifowane i bez jakichkolwiek ubytków, ani szpachlu (jak ma to miejsce w niektórych budżetowych modelach). Całość pozytywnego wrażenia na widok korpusów dopełnia wprost idealnie położony lakier typu high gloss.
PDP w tym modelu daje możliwość wybrania spośród 5 kolorów wykończenia. I tak mamy do wyboru 2 kolory z podwójnym fadem (Tobacco Burst, Natural to Charcoal Burst) oraz 3 kolory z fadem do koloru czarnego (Emerald to Black Fade, Cherry to Black Fade, Blue to Black Fade) Testowany zestaw był w kolorze Natural to Charcoal Burst i robił naprawdę pozytywne wrażenie.
Seria M5 nie daje muzykowi zbyt szerokiej gamy wyboru rozmiarów korpusów. Można wręcz rzec, że wyboru nie ma praktycznie żadnego. Tomy są dostępne w rozmiarach 7x8”, 8x10”, 9x12”. Floortomy 12x14”, oraz14x16”. Werbel jest tylko w jednym rozmiarze 5x14”, podobnie jak centrala 18x22”. Testowany zestaw składał się z 5 elementów (2x TT, 1x FT, 1x SN, 1x BD) i tak właśnie sprzedawany jest w kompletach.
Hardware
Lugi oraz mocowania tomów nie zaskakują, gdyż znane są z poprzednich modeli PDP. Charakterystyczny kształt łódek dla PDP zdecydowanie zdobi cały set. Lugi wyposażone są w system True-Pitch Tunning, który ma dbać o dokładniejsze strojenie oraz trwalsze trzymanie stroju bębnów. Niestety mam tutaj zastrzeżenie. Ten system nie działa tak jak obiecuje producent, tzn. działa połowicznie. Faktycznie strojenie jest precyzyjniejsze i za to chwała dla PDP. Można naciągi wystroić bardzo dokładnie. Jednakże odkręcanie się śrub podczas grania jest częstsze i następuje szybciej niż w standardowym rozwiązaniu. Nieingerujący w tomy system zawieszenia znany z drogich zestawów DW (STM) jest już od lat wykorzystywany z powodzeniem przez PDP i chyba nie ma powodów by od niego odchodzić, gdyż sprawdza się, zarówno podczas gry jak i podczas ustawiania całego zestawu.
Grube, gumowe uszczelki izolują tomy wspaniale od drgań, co powoduje znikome wzbudzanie się tomów podczas grania. Zdecydowanym plusem takiego mocowania jest fakt iż można łatwo i bez kombinacji podpiąć pod tomy mikrofony ze standardowymi mocowaniami. Może nie wydawać się to wam istotne, ale pierwsze granie na scenie z nagłośnieniem może istotnie to zweryfikować.
Statyw hi-hat jest najsłabszym ogniwem całego zestawu. Powodem, który w moich oczach dyskwalifikuje tą część zestawu jest fakt, iż posiada on zbyt słabą sprężynę unoszącą górny talerz. Grałem stosując 2 różne hi-hat’y: pierwszy lekki, drugi ciężki rockowy. Z pierwszym zestawem blach radził sobie średnio, jednak drugiego kompletu nie był w stanie unosić. Ogólnie cały mechanizm chodził ciężko, nieprecyzyjnie i tak jak chwaliłem pedał stopy tak równolegle przeklinałem statyw hi-hatu. Maszynka werbla tuż obok opisanego powyżej statywu również rozczarowała mnie dotkliwie. Mechanizm do zwalniania sprężyn to istna porażka. Zacina się, blokuje, nie wiadomo czy podejść do niego siłowo czy też sposobem, po prostu jest to kiepska konstrukcja. Więcej narzekać nie będę, bo to już wszystkie wady PDP M5.
Gadżety
PDP wie jak się sprzedawać, PDP wie również, co dorzucić do setu by klient był zadowolony. I tak oto podczas wyjmowania perkusji z kartonów natrafiłem na gratisowa parę pałek (to już chyba jest standard dla PDP), po chwili w moje ręce trafiła płyta DVD z lekcjami dla początkujących bębniarzy (świetny pomysł dla nowicjuszy), a tuż przed wyciągnięciem centrali wyjąłem z kartonu poduszkę dedykowaną do tłumienia rezonansu bębna basowego (genialny w prostocie dodatek, który w 80% wykorzystują perkusiści). Czyż niefajne?
Brzmienie i satysfakcja z gry
Cóż byłby to za test bez sprawdzenia sprzętu w boju? Zacznę może od napisania iż studio które mam przyjemność prowadzić umożliwia mi kontakt z przeróżnymi zestawami perkusyjnymi, od najtańszych po najdroższe i najlepsze dostępne na rynku. Niekiedy okazuje się, że te drogie sety wcale tak dobrze nie brzmią na co mogłaby wskazywać ich cena. Nierzadko bywa tak, że bębny z półki semipro zdają się brzmieć jak zawodowe zestawy. Jednym słowem nie ma reguły. Tak właśnie jest w przypadku setu PDP M5. Ten zestaw swoim brzmieniem dalece wyprzedza konkurencję w swojej lidze cenowej. Może nie brzmi jak sztandarowy MMX firmy Pearl, ale tak naprawdę niewiele mu brakuje. Skupmy się na szczegółach. Centrala posiada potężny cios. Brzmi nisko a zarazem ma atak i dobry sustaine. Można ją stroić nisko i wyżej w zależności od wykonywanego stylu, a ona wciąż daje solidny i dobry dźwięk. Wspomniane luzowanie się śrub po dłuższej grze bywa zauważalne. Po paru godzinach prób daje się słyszeć brzęczenie poluzowanych śrub. Granie bez poduszki wsadzonej w środek centrali nie sprawia już tak wiele radości, dają się wtedy słyszeć drobne mankamenty użytego gorszego materiału.
Tomy i floor tom to zdecydowanie najmocniejszy punkt całego setu. Nawet na fabrycznych naciągach brzmienie powala na kolana. Silny, wyrazisty atak i ciepłe, okrągłe i umiarkowane wybrzmienie to zdecydowane zalety przejściówek. Nie ma tutaj mowy o dodatkowych, nieporządanych przydźwiękach. Niepotrzebne są zabiegi typu: moongele, czy też oringi, te tomy po prostu brzmią czysto i klarownie. Wspomniałem już ale powtórzę raz jeszcze. Mocowanie STM niweluje do minimum wzbudzanie się tomów przy graniu wraz z bębnem basowym.
W poprzednim teście który popełniłem (PDP X7) strasznie użalałem się nad brzmieniem werbla, tym razem nie muszę rozpaczać, bo werbel z zestawu M5 jest bardzo poprawnym instrumentem. Głośny, wyraźny, czuły i selektywny tak mógłbym określić jego walory. Oryginalne naciągi (by REMO) zdają się być stworzone dla tego werbla. Wspomniany wcześniej problem z maszynką sprężyn niestety mocno obniża moją pozytywną opinię. Gdyby jednak wymienić maszynkę na niezawodną z pewnością ten werbel byłby naprawdę świetny. A i jeszcze jedno. Podczas grania z rimshotem śruby luzują się w błyskawicznym tempie. Wielka szkoda, że dostępna jest tylko jedna głębokość werbli.
Podsumowanie
W ogólnym rozrachunku zestaw M5 firmy PDP to niezły kąsek dla perkusistów (amatorów i pół profesjonalistów) Cena jest bardzo atrakcyjna w kontekście tego co za nią otrzymujemy. A dostajemy: dobre brzmienie, świetną prezencję, genialnie wykonane klonowe korpusy, piękny lakier z widoczną strukturą drewna i solidną markę. Niestety zestaw ten nie jest wolny od mankamentów. Moim skromnym zdaniem M5 może być liderem w swojej klasie, bo póki co nie ma konkurencji wśród bębnów klonowych w tej cenie.