WYWIAD: Tomasz Łosowski
O początkach współpracy z Zildjianem, trasie koncertowej Kombi i nowym jazzowym projekcie Autor: Przemysław Głowacki • 19 stycznia 2015Z Tomkiem znamy się od lat - to bardzo miły, ciepły człowiek o nadpobudliwym instrumencie mowy, co czyni go ciekawym i świetnym, wymagającym rozmówcą. Spotykając go na Zildjian Day 2014 nie mogłem mu odpuścić - wziąłem go na bok i trochę go odpytałem z tego i tamtego - zapraszamy do relacji z tej rozmowy.
Przemysław Głowacki: Tomek - na początku gratuluję tytułu Najlepszego Edukatora i zdobycia Eugeniusza!
Tomasz Łosowski: Dziękuję. Jest to dla mnie ważna nagroda, bo w pewien sposób podsumowuje wiele lat edukacyjnej pracy. Sporo osób zagłosowało na mnie i chcę je tutaj bardzo pozdrowić oraz podziękować wszystkim tym ludziom, fanom, dawnym i teraźniejszym uczniom, sympatykom. Szmat czasu …pierwszych uczniów miałem w 1990 roku…
Jest to też dobry moment, aby przeprosić - jeśli kogoś zawiodłem. Na swoją obronę mogę jedynie napisać, że jestem tylko człowiekiem i też popełniam błędy.
Spotykamy się dzisiaj na Zildjian Day w Katowicach - powiedz mi - ile to już lat należysz do Rodziny? Jak zaczęła się Twoja współpraca z największym producentem talerzy perkusyjnych na świecie?
Zostałem endorserem firmy Zildjian w pierwszej połowie lat dziewięćdziesiątych zeszłego wieku. Zawsze chciałem grać na tych talerzach. Podobała mi się plastyka ich brzmienia - to, że nie były dla mnie zbyt ostre, miały ciepło i bogactwo różnych pięknych tonów. Wielu wspaniałych perkusistów na nich grało i gra do dzisiaj. Zildjian to olbrzymia tradycja i historia muzyki. Wszyscy wielcy jazzmani grali na tych blachach: Elvin Jones, Max Roach, Buddy Rich, Tony Williams, Steve Gadd… lista jest długa.
Obserwuję Twoje poczynania i zauważyłem, że razem z Tatą zagraliście trasę letnią jako Kombi - czy istnieją jakieś poważne plany wydawnicze, koncertowe, czy była to sprawa incydentalna?
Niestety są pewne kręgi i ludzie, którzy by chcieli, aby to była sprawa incydentalna. Jesteśmy dość mocno blokowani w dużych mediach. Na szczęście tak jak kropla drąży skałę, tak prawda o historii grupy Kombi powoli wychodzi na jaw i ciężko to już zatrzymać. Coraz to nowi ludzie dowiadują się o tym, co się stało przy tzw. "reaktywacji zespołu" i przecierają oczy ze zdumienia. Wchodząc na naszą stronę można zapoznać się z prawdziwą historią zespołu.
Nazwa grupy została skradziona memu ojcu. Dopisano dla niepoznaki drugie "i" (i tak obie nazwy wymawia się prawie tak samo). Ludzie, którzy nie znają historii prawdziwego Kombi, kojarzą ten zespół tylko z falsyfikatem pisanym przez dwa "ii", grającym już na zupełnie inną modłę…
Mój ojciec nigdy nie robił muzyki dla szmalu, nie grał kiczu. To co komponował (bardzo dużo muzyki instrumentalnej oraz wokalnej) zawsze charakteryzowało się pełnym profesjonalizmem muzycznym i świetnym brzmieniem. Idąc dalej tym torem, właśnie wchodzimy do studia i nagrywamy nową płytę. Premiera i promocja przewidziana jest właśnie na 2015 rok. Można już posłuchać jednego z nowych utworów:
Od kilku lat jesteś endorserem DW i posiadasz cudowny, wykonany na Twoje zamówienie zestaw z serii Exotic - jeśli miałbyś mnie przekonać do niego jakich argumentów byś użył?
Ja nie muszę Ciebie ani nikogo do nich przekonywać. Nie jestem handlowcem, tylko muzykiem ;). Jest to światowa firma, produkująca instrumenty na bardzo wysokim poziomie. Oczywiście jest to kwestia gustu, czy lubisz brzmienie DW (klonowe, tłuste, dość otwarte, z atakiem oraz ciepłem…)
Grałem w swoim życiu na różnych zestawach, wykonanych z różnych gatunków drewna. Po latach przekonałem się, że najbardziej pasuje mi klon. Jeśli do tego dodamy jeszcze markę firmy DW oraz fakt, że korpusy wybrał mi prezes John Good, to masz już odpowiedź dlaczego gram na tych bębnach.
Nad czym obecnie pracujesz?
Jutro właśnie wchodzę do studia i nagrywam nowy jazzowy projekt z Piotrem Lemańczykiem i Szymonem Łukowskim. Jest to ciekawe trio - bębny, kontrabas i saksofon altowy. Nie ma tu instrumentu harmonicznego. Jest to takie nawiązanie to nowego tria Steve Lehmana. Piotrek był niedawno na jego koncercie i odpadł (he he). Skomponował nowy materiał i postanowiliśmy to nagrać.
Następnie (już niebawem) wchodzę do studia i nagrywamy Kombi. W "międzyczasie" nagram bębny na moją płytę solową. Ciągle to odkładam, ale chcę teraz wykorzystać sytuację, że mój instrument będzie omikrofonowany w studio do nagrań Kombi. Co do mojej płyty - skomponowałem dziesięć nowych utworów. Stylistyka podobna jak na C.V. Próbkę znaleźć możesz na You Tube:
Kolejny projekt to zespół Quartado, który również będzie nagrywał w tym roku nową płytę - tym razem z wokalistą. Mamy już materiał oraz bardzo dobrego wokalistę. Wszystko jest w fazie wstępnych przygotowań. Komponowane są utwory, pisane teksty… Rok temu nagraliśmy płytę fusion. Chcemy zmienić nieco formułę, ponieważ zależy nam na dotarciu do szerszego grona słuchaczy.
Następny, bardzo świeży projekt, to dość elitarny kwartet jazzowy. Cieszę się, że mogę grać w takim towarzystwie - Cezary Paciorek, Maciej Sikała, Piotr Lemańczyk i ja. Mamy za sobą już pierwszy koncert. Również w tym roku nagramy płytę.
Został zespół Orange Trane. Mamy pomysł na nową płytę z udziałem gościa specjalnego - możliwe, że będzie to muzyk z Anglii. Póki co, wszystko jest w fazie przygotowań - dlatego nie mogę nic więcej powiedzieć na dziś.
Oprócz tego jak zwykle będę prowadził warsztaty, workshopy - wszędzie tam, gdzie tylko mnie zaproszą. Prowadzę je w dwóch wariantach - tylko dla perkusistów, lub też dla całych zespołów (np. w domach kultury, sklepach i szkołach muzycznych, klubach)… Organizacja warsztatów to często ruch oddolny. Sporo inicjatywy muszą wykazać pasjonaci, uczniowie i wszyscy ci, którzy byliby zainteresowani, abym przyjechał i z nimi popracował. Jeżeli macie pomysły w tej kwesti - śmiało do mnie piszcie.
Nie wszyscy o tym wiedzą, ale jesteś Ojcem oraz głową rodziny zdominowanej przez płeć piękną, ale i temu przyszedł kres, ponieważ w Twoim życiu pojawił się syn - czy przejawia zainteresowanie instrumentem i pasją Taty?
Nasze dzieciaki bardzo lubią muzykę i muzykowanie. Często w dzień wolny (np. w niedzielę) przychodzą do mojego pokoju "perkusyjnego", biorą pałeczki i grają. Próbują grać na różnych instrumentach. Perkusja jest oczywiście bardzo przez nich lubiana ;)
Nie zmuszam ich do nauki "na serio". Jest to bardzo trudny instrument, nie chcę ich zniechęcać. Coś czasami podpowiem, pokażę, ale nie w sposób nachalny.
Czy podczas codziennych ćwiczeń stawiasz na groove czy zajmujesz się priorytetowo doskonaleniem techniki? Co uważasz za najważniejsze w byciu perkusistą?
Muszę stawiać na wszystko. Nie mogę żadnej działki zaniedbać, bo gram szerokie spektrum stylistyczne. Staram się ogarniać wiele rzeczy i tematów (na ile czas mi pozwala). Robię też dużo prób, w różnych składach. Dawniej wiele pracowałem z metronomami, sekwencerami. Obecnie uwielbiam grać z żywymi ludźmi - jest to też wspaniałe ćwiczenie i nauka.
Najważniejsze w byciu perkusistą wg mnie, to bycie wrażliwym, muzykalnym i bardzo kreatywnym. Trzeba też pracować nad timem. Time - czyli wewnętrzny zegar, to podstawa. Trzeba również być bardzo pewnym siebie, grać z ekspresją. Bębniarz - "ciepła klucha", to dość słaba sytuacja (niezależnie od stylistyki muzycznej). Dalej, ważne są też różne techniki (rąk, nóg, koordynacja). Bardzo ważne są groovy… Generalnie - mamy tu bardzo dużą ilość czynników. Ważne też, jakim jesteś człowiekiem w pracy - np. w zespole. Czy jesteś kontaktowy, uprzejmy, czy też gburowaty, wybuchowy… wszyscy musimy pracować nad swoim charakterem - to jest często trudniejsze niż ćwiczenie na bębnach (ha ha).
Bardzo dziękuję Ci za poświęcony czas! Czy chciałbyś coś przekazać czytelnikom Infomusic - Perkusja?
Pragnę pozdrowić wszystkich czytelników i życzyć wszystkiego dobrego na nowy, 2015 rok!